Agent Tomek w
klimacie włoskim.
Tym razem
odwiedziłem restaurację o wdzięcznej nazwie Mia Cucina, która
niedawno zadebiutowała na kulinarnej mapie Łodzi. Lokal zastąpił
zrecenzowaną wcześniej przez Łasucha Prowokację. I choć
Prowokacja nie była złą knajpą, zmiana wyszła miejscu na lepsze.
A miałem okazję przekonać się o tym w pewien śnieżny wtorek.
Zacznę od wystroju.
Dominują łagodne pastelowe barwy – beże i brązy. Przełamują
je intensywnie czerwone dodatki, czyli kraciaste obrusy i zasłony.
Ściany zdobią fotografie włoskich widoczków, wkomponowane w
stylowe ramy-okiennice. Nie ma może jakichś fajerwerków, ale
wnętrze jest bardzo przytulne i zachęca do pozostania. Zresztą
wizytówką każdej restauracji powinno być przede wszystkim
jedzenie!
W menu nie brakuje
atrakcyjnie zapowiadających się dań. Ciężko było zdecydować,
ale ostatecznie postawiłem na zupę szpinakową, zaś towarzyszący
mi agent S. skusił się na ostry krem pomidorowy. Zupa szpinakowa
okazała się dość łagodna w smaku, ale bardzo wyrazista. Nie mogę
też nic zarzucić idealnie kremowej konsystencji. Udało mi się też
spróbować zupy pomidorowej, która smakowała równie wybornie, a
do tego przyjemnie szczypała w język (wyraźny dodatek chili). Oba
dania dekorował wzorek z sera grana padano. W kremie z pomidorów
dodatkowo umieszczono kawałki suszonego pomidora.
Bardzo dobre zupy
zaostrzyły apetyt na drugie danie. Kuchnia włoska to przede
wszystkim makarony i pizza, więc nasz wybór nie powinien dziwić.
Na stół trafiły pizza z prosciutto i rukolą oraz gnocchi z 4
serami, miętą i orzeszkami pistacjowymi. Plus dla pani kelnerki,
która uprzejmie wyjaśniła jakie to sery: mozzarella, gorgonzola,
pecorino i grana padano. Gnocchi było wyśmienite. Idealnie miękkie
kluseczki pływały w gęstym serowym sosie, w którym wyraźnie
wyczuwało się smak gorgonzoli i mięty. Zestaw smaków zatem
niebanalny, ale niezwykle atrakcyjny. Pizza też nie rozczarowała –
cienkie i dość kruche ciasto, świeża rukola, smaczna szynka.
Purystów ucieszyłby brak jakichkolwiek sosów do polania pizzy. Za
to wielki plus!
Choć byliśmy już
najedzeni, stwierdziliśmy, że przetestujemy jeszcze deser, czyli
tiramisu. I wydaje mi się, że to był najsłabszy punkt obiadu.
Deser był bardzo dobry, ale moim zdaniem przearomatyzowany. Mniejsza
ilość olejku amaretto, a większa kawy znacząco poprawiłaby
odbiór. Za brak zdjęcia przepraszam – łakomstwo wygrało z
obowiązkiem uwiecznienia :P.
Kilka dodatkowych
uwag. Cieszy duża liczba klientów. Dobrze wiedzieć, że ludzie
doceniają jakość i są gotowi wydać na nią kilka złotych
więcej. Bo Mia Cucina jest ciut droższa niż przeciętna pizzeria
czy restauracja serwująca dania z Italii. Zupy kosztują 7-10 zł,
desery ok. 10 zł, ale drugie danie, czyli pizza lub makaron, to już
wydatek rzędu 18-30 zł.
Nie może zabraknąć
kilku krytycznych uwag. Mia Cucina oferuje także zmieniające się
codziennie zestawy lunchowe (ok.10 zł). W dniu naszej wizyty
serwowano zalewajkę oraz kotleta z ziemniakami i surówką. Po takim
miejscu spodziewałbym się jednak nieco większej fantazji, a nie
zestawu rodem z zakładowej stołówki.
Czepię się też
menu – nie przekonują mnie pretensjonalne opisy potraw w stylu
„makaron muśnięty śmietaną”, „lody otulone pierzynką z
bitej śmietany” czy „ryba, rybka, nie zawsze obecna”. Danie ma
się obronić smakiem i wyglądem, nie trzeba go dodatkowo upiększać
taką kuchenną nowomową.
Ostatni zarzut
dotyczy muzyki. Cieszę się, że restauracja dba o klimat i z
głośników płynie włoska muzyka, ale my trafiliśmy dość
pechowo, gdyż obiadowi towarzyszyły jakieś straszne instrumentalne
wersje „Azzurro” czy „Volare”, grane na syntezatorze. I
zamiast klimatu włoskiego zrobił się trochę klimat Disco Relax…
Ale
to naprawdę drobiazgi, które można dopracować. Szczerze polecam
Mię Cucinę – za bardzo miłą i profesjonalną obsługę,
sensowne ceny, subtelny wystrój, a przede wszystkim przepyszne
jedzenie. Na pewno wybiorę się tam jeszcze nieraz.
Przydatne adresy
Mia Cucina
ul. Wigury 13
90-302 Łódź
tel. 42 631 95 56
Sponsorami wypadu do Mia Cucina byli Agent Tomasz oraz Agent S.
Łasuch to ma dobrze z tym stołowaniem się na mieście. :)))
OdpowiedzUsuńHmmmmm Łąsuch niestety nie uczestniczył w tym wypadzie. Wysłał swojego Specjalnego Wysłannika, Agenta Tomka :-)
Usuńgnocchi uwielbiam i poszukuję ciągle miejsc gdzie można zjeść prawdziwe, pyszne, polecasz?:)
OdpowiedzUsuńAgent Tomek poleca :-D
Usuń