piątek, 20 września 2013

Agent Tomek stołuje się na mieście #10: Mili ludzie, Łódź

AGENT TOMEK U MIŁYCH LUDZI

Jak grzyby po deszczu wyrastają w Łodzi restauratorskie spółdzielnie. Świadczy o tym fakt, że mniej więcej w tym samym czasie, bardzo blisko siebie, czyli w narożniku ulic Traugutta i Sienkiewicza, otworzyły się dwie z nich: wegańskie bistro W Te Pędy oraz kawiarnia-cukiernia Mili Ludzie. I to tej drugiej chciałbym poświęcić kilka słów.
Miłym Ludziom złożyłem wizytę już kilka razy i jak dotąd nigdy się nie rozczarowałem. Oferta nie jest przeładowana – zazwyczaj można wybierać między maksimum 4-5 deserami i jedną słoną przekąską (którą najczęściej jest tarta z kozim serem i różnymi dodatkami), a do nich dobiera się kawę, herbatę, wodę lub sok. Ceny nie straszą – słodkości kosztują 4-8 złotych, w tym samym przedziale cenowym mieszczą się napoje.



Ponieważ w Miłych Ludziach je się słodycze, w lokalu króluje słodki róż. Dużo różu – na ścianach, meblach, a nawet elementach dekoracyjnych, takich jak np. poduszki w kształcie ust. Osoby preferujące bardziej stonowaną kolorystykę dostaną oczopląsu. Nie należy jednak zapomnieć, że od słodkich wnętrz istotniejsze są słodkie przegryzki, przejdę więc do meritum. 
 
Pewnego pięknego dnia udałem się do Miłych Ludzi wraz z Agentką J., a na miejscu spotkaliśmy radosny tandem I. i K., które z apetytem wcinały tartę cytrynową. Nie mogłem się powstrzymać i spróbowałem kawalątek. Tarta wykazywała duży potencjał, ale Affogato może spać spokojne jako niedościgniony wzór. J. zamówiła mus czekoladowy z owocami; ja postawiłem na muffinę z kiwi. Do ciastek wzięliśmy cappuccino i latte.

I desery, i towarzyszące im kawy nie zawiodły. Zwłaszcza te pierwsze! Muffina, podana na ostro amarantowej serwetce, prezentowała się bardzo atrakcyjnie, a i smakowo zdała egzamin. Lekkie i puszyste ciastko zdobiła rozetka z kremu kiwi. Krem utrzymał odpowiednią sztywność, miał ładny pistacjowy kolor i, co bardzo istotne, nie miał chemicznego posmaku, co niestety zdarza się czasem u konkurencji (np. w przereklamowanej warszawskiej sieci Lola’s Cupcake czy nawet w naszej łódzkiej Babkarni). Największa niespodzianka kryła się w środku babeczki, gdzie zamiast suchego ciasta znajdowały się cząstki kiwi. W ten sposób słodki smak kremu i samego ciasta został zrównoważony. A do tego udało się przemycić efekt zaskoczenia – jestem zdecydowanie na tak! Mocna piątka w pełni zasłużona :-).
 
Poza skalą ocen należy umieścić mus czekoladowy. J. nie dała rady całej porcji, więc z przyjemnością jej pomogłem :P. Deser był przepyszny – w delikatnym czekoladowym puchu kryły się maliny. Wisienką na torcie była wierzchnia warstwa bitej śmietany. Wcześniej próbowałem musu z wersji z kiwi, ale niezależnie od dodatku owoców, krem po prostu zwala z nóg.

Zdaję sobie sprawę, że powyższa relacja brzmi jak artykuł sponsorowany, ale trudno być niemiłym dla Miłych Ludzi. Ciekawy wystrój, rozsądne ceny, a przede wszystkim znakomite łakocie są wabikiem dla osób takich jak ja. Wiadomo, nie każdemu może się spodobać ta jaskrawość kolorów, dobór mebli (czyli zbieranina starych krzeseł i stołów charakterystyczna dla typowej offowej klubokawiarni) czy oferta (fan sernika i szarlotki może poczuć się zagubiony wśród muffin, clafoutis czy tart). Mnie akurat ta mieszanka przekonała, więc z chęcią powrócę na Sienkiewicza 15.

Przydatne  adresy:

Kawiarnia Mili Ludzie

ul. Sienkiewicza 15
Łódź



Sponsorami wypadu do kawiarni Mili Ludzie byli: Agent Tomek wraz z ferajną 














2 komentarze:

  1. affogato jest "niedościgłe" bo jest Pani z nimi mocno zakolegowana.ot i wszystko...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Drogi Anonimowy, zdradź mi, co dla Ciebie oznacza słowo "zakolegowana". Jeżeli wg Ciebie oznacza ono, że uwielbiam to miejsce i od lat często w nim bywam to nie mogę zaprzeczyć, bo tak jest w istocie. Jeżeli masz na myśli inne, bardziej pejoratywne znaczenie, to obawiam się, że wysuwasz zbyt daleko idące wnioski, nie podparte na dodatek żadnymi dowodami. Za wszelkie zamówione przez siebie dania w Affogato zawsze płacę pełną cenę. Ani ja, ani Agent Tomek nie mamy nawet karty rabatowej w tej restauracji, więc trudno tu mówić o kolesiostwie. Poza tym zachęcam Cię do wnikliwej analizy tekstu. Pamiętaj, że to nie ja napisałam recenzję a Agent Tomek, co jest jasno i wyraźnie zaznaczone. Gratuluję Ci, bo właśnie dzięki Tobie Agent Tomek miał szansę zmienić płeć, choć pewnie on nie jest z tego faktu jakoś specjalnie szczęśliwy i nie będzie Ci dziękował za zwracanie się do niego per "Pani". Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń