Strony

wtorek, 30 sierpnia 2011

fasolka szparagowa na ostrrrrro / Spicy green beans

Zielona fasolka szparagowa polana zrumienioną tartą bułką to swego rodzaju standard, który zapewne wszyscy dobrze znają. Niektórzy z Was pomyślą, że to stare i oklepane. Czyżby? A gdyby tak do tej bułeczki dodać odrobinę tylko świeżego tymianku i chilli? Niby to samo, ale już nie to samo. Niby nic, ale wrażenia smakowe są absolutnie zachwycające. Niby standard, ale unowocześniony. Spieszcie się więc kupować fasolkę i przyrządzać ją na ostrrrrro, bo dni świeżej fasolki w tym sezonie są już raczej policzone. 

Dodam jeszcze, że swoją fasolkę, podobnie jak inne warzywa gotuję na parze, żeby była bardziej wartościowa. Smakuje mi lepiej, kiedy wiem, że wszystko co dobre, w niej zostało, a nie zostało wylane wraz z wodą, w której się gotowała.

This is typical side dish in Poland, but not typically spiced with thyme and chilli. Try it once and you will definitely gonna stick to this version.

Składniki (2 porcje) / Ingredients (2 servings)
200- 300 g fasolki szparagowej / 200-300g of green beans
1-2 łyżki bułki tartej / 1-2 tbsp breadcrumbs
1-2 łyżki masła (wersja wegetariańska) lub margaryna  wegańskiej (wersja wegańska) / 1-2 tbsp of butter (vegetarian version) or vegan margarine (vegan version)
kilka gałązek świeżego tymianku / fresh thyme
sproszkowane chilli /chilli
sól / salt

1. Fasolkę ugotuj (najlepiej na parze) / Cook or even better steam green beans
2. Na patelki podgrzej masło lub margarynę / Heat butter or margarine on the pan, add breadcrumbs, thyme, chilli and salt
3. Do rozgrzanej margaryny/masła dodaj bułkę tartą, tymianek, chilli i sól. Poczekaj aż bułka tarta się zrumieni, ale nie przypali / Heat breadbrumbs stirring until they turn golden brown and crispy
4. Polej ugotowaną fasolkę zrumienioną tartą bułką / Spread fried breadcrumbs on top of cooked green beans

niedziela, 28 sierpnia 2011

Ogórkowa sałatka pełna letnich aromatów / Cucumber salad full of summer aromas


Pisałam już o tym jak zasadzić swoją własną, prywatną miętę a zupełnie zapomniałam pokazać, co z tej mięty można wyczarować. Moje miętowe krzaczki są już prawie całkowicie pozbawione większych listków, co spowodowała między innymi ta ogórkowa sałatka, która przepięknie łączy letnie aromaty świeżo posiekanej mięty, pietruszki i koperku. Ta sałatka to taki łańcuszek zapożyczeń. Mój kuchenny guru, David Lebovitz, wypożyczył ją od Joanny Weir a ja wypożyczyłam ten przepis od Davida (zmieniając go troszeczkę) i jak zwykle się nie zawiodłam. David proponuje swoją wersję tej sałatki z czerwoną cebulą, ja ją jednak całkowicie pomijam, bo nie wszyscy dobrze ją tolerują.
Sałatka jest przepyszna na lunch lub na kolację. Wspaniale smakuje zarówno z grzankami natartymi świeżym czosnkiem jak i z młodymi pysznymi ziemniakami z wody z dużą ilością koperku. Ot smak lata. I tyle. I już. I kropka. 

Składniki (2 porcje)
1 duży ogórek gruntowy lub 6 małych kiszeniaków
1 opakowanie sera feta
garść świeżo siekanej mięty
garść świeżo siekanej pietruszki
garść świeżo siekanego koperku
odrobina soku z cytryny
pół łyżki kwaśnej śmietany
świeżo mielony pieprz
sól
odrobina oliwy z oliwek

1. Kiszeniaki są dość suchymi ogórkami, więc nie wydrążam gniazd nasiennych ani nie odsączam z nadmiaru wody. Inaczej postępuję z dużym ogórkiem gruntowym. Wtedy gniazda nasienne wydrążam i odstawiam posolone lekko ogórki na pół godziny a potem odsączam nadmiar płynu
2. Ogórki kroję na małe kawałki 
3. Mieszam wszystkie składniki i zajadam ze smakiem

wtorek, 23 sierpnia 2011

boskie muffinki z borówkami amerykańskimi / Blueberry corn muffins

O tegorocznym lecie mogę powiedzieć tylko jedną, jedyną dobrą rzecz. Dzięki niemu mam wspaniałe borówki. Tonę wspaniałych jędrnych, pięknie dojrzałych borówek. Gdy już nasyciłam się fantastycznym smakiem świeżej borówki, nadszedł czas na zabawy w kuchni. Szukałam, wybrzydzałam, znowu szukałam i wreszcie znalazłam Dorotkowe Muffinki. Oczywiście starołasuchowym obyczajem pozmieniałam trochę przepis, sposób przygotowania w szczególności. Nie to jest jednak najważniejsze, tylko to, że muffinki są po prostu boskie. Są wspaniale pluszowe i rozpływają się w ustach a borówki, swoją delikatną, nienarzucającą się kwaskowatością przyjemnie łamią słodycz ciasta. W ciągu ostatnich czterech dni zostały upieczone już 3 razy i niezmiennie zachwycają wszystkich, którzy spróbowali. Wszyscy, którzy spróbowali nie mogą przestać jeść. Są tak pyszne, że jak tak dalej pójdzie, to Łasuch i spółka pękną od nadmiaru pochłoniętych muffinek. 

Moje muffinki mają jeszcze jedną zaletę oprócz swojej wspaniałości. Robi się je szybciutko i w jednym naczyniu, więc jest duuuuużo mniej zmywania. Wybieram naczynie o odpowiednim rozmiarze i po kolei, stopniowo, stawiając je na wadze, dodaję odpowiednie ilości składników. Żadnego mieszania najpierw mokrego z mokrym i suchego z suchym a potem dopiero mokrego z suchym. U Łasucha jak zwykle wszystko uproszczone do granic możliwości :-)


Składniki (12-14 szt.)
125 g masła roślinnego, dobrze schłodzonego
150 g mąki pszennej
100 g mąki kukurydzianej
1 jajko
160 g cukru
125 ml maślanki, kefiru lub jogurtu naturalnego
200 g borówek amerykańskich
2 łyżeczki proszku do pieczenia
0,5 łyżeczki sody oczyszczonej (opcjonalnie, bez sody wychodzą tak samo wyśmienite)

1. Mikserem ubij jajko z cukrem na puszystą masę
2. Dodaj masło i miksuj dalej
3. Dodaj maślankę/kefir/jogurt naturalny i miksuj dalej (masa może się trochę zważyć na tym etapie. Nie przejmuj się jednak, nie ma to wpływu na ostateczny rezultat)
4. Dodaj mąkę pszenną, kukurydzianą, proszek do pieczenia i sodę oczyszczoną
5. Wymieszaj dokładnie
6. Dodaj borówki i wymieszaj bardzo delikatnie, żeby nie zrobić z borówek borówkowego puree
7. Wyłóż ciasto do foremek na muffiny. Ja użyłam do tego łyżki do lodów.
8. Piecz w piekarniku około 15 - 20 minut w temp. 200 stopni.

piątek, 12 sierpnia 2011

Babeczki z kremem i malinami / Raspberry tartelettes


Nadchodzi weekend a z weekendem często nadchodzą goście. Czym ich zachwycić? Babeczkami z kremem i malinami! To oczywista odpowiedź. Babeczki są arcyproste, przepyszne no i wyglądają przecudnie, tak więc są niezawodne w zachwycaniu gości wszelakich. Były testowane podczas wielu okazji i zawsze w mgnieniu oka stawały się hitem i znikały z prędkością światła z talerzyków, tac i pater. Ich zaletą jest nie tylko wspaniały smak, ale również fakt, że przygotowuje się je w dosłownie kilka minut, dzięki temu, że kruche spody nabywam drogą kupna w sklepie ze słodyczami. 
Jeżeli nie macie pod ręką malin, można zamiast nich, na wierzch, położyć truskawki, brzoskwinie, porzeczki czy borówki amerykańskie. Najlepsza kompozycja smakowa to jednak ta z malinami. Odpowiednia kwaskowatość tych wspaniałych owoców w połączeniu ze słodkim kremem i kruchą babeczką stanowią połączenie idealne, któremu to połączeniu jestem wierna od lat.


Składniki (15 babeczek)
15 szt. gotowych, słodkich, kruchych babeczek
1 opakowanie serka mascarpone
ok 3 łyżek cukru pudru lub 2 łyżki miodu
opakowanie malin 

1. Wymieszaj serek mascarpone z cukrem pudrem lub miodem. Dodawaj cukru lub miodu zgodnie ze swoim smakiem, uważając, żeby krem nie wyszedł za słodki
2. Wyłóż krem z mascarpone na babeczki
3. Udekoruj malinami

wtorek, 9 sierpnia 2011

Quesadilla

Długo, bardzo długo obchodziłam tortille naokoło, nie za bardzo wiedząc co i jak z nich przyrządzić. Za długo. Torilla w obsłudze okazuje się prostsza niż myślałam i można z niej wyczarować szybko i sprawnie same pyszności. Strasznie podoba mi się jej uniwersalność i szybkość z jaką można przygotować z niej pożywny posiłek. Można ja przyrządzić na wiele sposobów. Dziś wybór padł na quesadillę. To coś w rodzaju meksykańskiego fast foodu z małą ilością warzyw i dużą ilością żółtego sera, więc nie jest to propozycja dla dbających o linię. U mnie zawsze w duecie z hiszpańskim gazpacho w celu podreperowania dziennego bilansu spożytych warzyw.
Lubię ją przyrządzać zarówno na imprezach, na oczach gości jak i na domowy lunch. Najlepsza jest prosto z patelni, z rozpływającym się serem i chrupkimi, ciepłymi jeszcze plackami tortilli. Wybór składników jest kwestią gustu choć u mnie to zawsze ten sam sprawdzony zestaw.

Składniki (2 porcje)
4 tortille (dopasowane do wielkości dna patelni. Czasami trzeba sobie pomóc nożyczkami)
200 g startego żółtego sera (morski lub cheddar)
pół papryki pokrojonej w kostkę
pół małej cukinii pokrojonej w kostkę
pasta chilli (ja używam harissy)

1. Połóż jeden placek torilli na suchej patelni
2. Posyp torillę cienką warstwą startego sera
3. Porozkładaj cukinię i paprykę 
4. Przysyp drugą cienką warstwą sera
5. Drugi placek posmaruj z jednej strony pastą chilli - to będzie wewnętrzna strona
6. Posmarowany pastą chili placek tortilli połóż patelni na całej reszcie 
7. Dociśnij delikatnie i czekaj aż ser się powoli zacznie rozpuszczać i sklejać razem wszystkie składniki
8. Po kilku minutach przewróć quesadillę na drugą stronę i dociskając jeden placek do drugiego smaż ją jeszcze chwilę tak
9. Gotową quesadillę zdejmij z patelni i pokrój ostrym nożem na ćwiartki
10. Postępuj analogicznie w celu przygotowanie drugiej quesadilli