Pokazywanie postów oznaczonych etykietą raisins. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą raisins. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 1 lutego 2015

Pieczona marchewka z pomarańczami i rodzynkami / Roasted carrots with orange and raisins


Kiedy natrafiłam na ten przepis na kanale River Cottage, od razu wiedziałam, że muszę go przygotować, bo zapowiadał się nie tylko bardzo prosto, ale także pysznie, jak wszystkie przepisy Hugh. I wpadłam po uszy. Marchewka przygotowana w ten sposób pojawiła się na moim talerzu już kilka razy i ciągle się zachwycam jej smakiem i najchętniej to jadłabym tylko to i nic więcej. Mnie najlepiej smakuje z ugotowaną na słodko kaszą jaglaną z migdałami, ale mięsożercy na pewno docenią jej smak jako dodatek do mięsa.

When I saw this recipe on River Cottage you tube channel, I knew that I have to prepare it, cause it appeared not only simple but delicious, as all Hugh's recipes. And I fell for these carrots. I have prepared this recipe a couple of times already and I'm still amazed that such a simple dish can be so full of flavours and so delicious. I like to serve it with millet cooked with a bit of sweetener and almonds but if you're not a vegetarian, you can serve it as a side dish with meat.

środa, 2 stycznia 2013

Smak orientu - marchewka smażona z kapustą pekińską i rodzynkami /Carrots fried with chinese cabbage


Marchewka smażona z kapustą pekińską, rodzynkami i fasolką, przyprawiona odrobiną orientu jest po prostu cudowna a na dodatek, zupełnie przypadkiem okazała się daniem całkowicie wegańskim. 
Nie spodziewałam się, że takie połączenie smaków mnie zachwyci, tym bardziej, że wielką fanką rodzynek ani marchewki nie jestem. Ale okazało się, że to strzał w dziesiątkę. Całość przyprawiłam dla koloru odrobiną  kurkumy a także dość sporą ilością przyprawy pięciu smaków, dzięki czemu ta potrawa uwodzi nie tylko wyglądem, ale także smakiem i aromatem anyżu, goździków i cynamonu. Najbardziej będzie smakowała tym z Was, którzy lubią słodko-kwaśne połączenia.

I was inspired by my friends recipe. Although I'm not a big fan of carrots or raisins I was so amazed by the taste of this dish. Of course I wouldn't be myself if I hadn't changed the recipe and adjusted the seasoning:-)  It's really worth trying.


środa, 26 września 2012

Bakaliowe ciasto Tu bi'Shvat / Israeli Tu bi'Shvat cake


To megabakaliowe ciasto wynalazłam na blogu mojego kulinarnego guru, czyli Davida Lebovitza. Do tej pory nie było okazji go upiec, bo albo był czas na inne, bardziej wykwintne i spektakularne wypieki, albo Łasuch przechodził fazę bezsłodyczową i bezcukrową, która teoretycznie trwa do dnia dzisiejszego (spuszczając oczywiście zasłonę milczenia na ciastka, które nie wiedzieć w jaki sposób znalazły się w łasuchowym brzuchu nie dalej jak wczoraj, omijając wszelkie blokady zbudowane z silnej woli). Pretekstem do upieczenia tego izraelskiego ciasta był krótki, kilkudniowy wypad do Berlina. Trzeba było przecież przygotować jakieś łakocie na drogę, żeby sobie umilić nudną podroż autokarem. Wybór padł właśnie na ciasto Tu bi'Shvat i to nie bez przyczyny. Nie dość, że składa się w dużej mierze prawie z samych bakali, to do tego nie jest jeszcze zbyt słodkie i świetnie się przechowuje w każdych warunkach, bo jeść dość zwarte, nie rozpada się tak łatwo i nie zawiera elementów, które mogłyby się roztopić, jak na przykład czekolada . Zapakowane w papier śniadaniowy bez problemu wytrzymało kilka dni, ale tylko dlatego, że było stosownie wydzielane. Inaczej zniknęło by od razu ;-) Ciasto to nadaje się więc nie tylko na deser do kawy, ale także jako przekąska podczas podróży czy zdrowa słodycz dla dzieciaków w szkole. Na dodatek przygotowuje się to ciasto bardzo prosto, więc nie pozostaje Wam nic innego jak brać się za pieczenie tych bakaliowych cudowności:-) 

A do opowieści o kulinarnym Berlinie jeszcze wrócę. Czytajcie w piątkowych postach :-) 


I found this recipe on David Lebovitz blog and I thought that this might be an interesting cake to bake. And of course I was right. David Lebovitz is my culinary guru and I trust his words and this time, as usual, he didn't let me down. I baked this cake to be my snack on a tedious trip to Berlin and I have to admit that it's was a real hit. Not only it is pretty dense, but it is not too sweet and has no ingredients that can melt in your hands so it's a perfect sweet snack during trips, or a dessert in a packed lunch for children to be eaten at school.  This cake has also one more advantage: it remains fresh for quite a while. It is well preserved for about a week if wrapped in paper and it's also easy to prepare, so now what are you waiting for...? :-)

And when it comes to some culinary tales about Berlin, they are to come on Fridays, so stay tuned :-)