środa, 28 września 2011

cudze chwalicie, swego nie znacie... olej rydzowy / Gold-of-pleasure oil

Ileż to już razy słyszałam hymny pochwalne ku czci oliwy z oliwek extra virgin. Jaka wspaniała, jaki pełny i intensywny smak, jaki kolor. Ale my tu, u siebie mamy coś równie wspaniałego o ile nie wspanialszego. Potrafimy się zachwycać, tym, co robią inni, często nie wiedząc jakie bogactwo mamy pod bokiem. Tym bogactwem jest olej rydzowy. Powstały z lnianki siewnej (Camelina sativa), która jest nazywana także rydzem, rydzykiem, ryżykiem lub rzadziej lennicą ma przepiękny złotożółty kolor. Jest niezwykle aromatyczny i ma niesamowity smak, wręcz nie do opisania. Odpowiednia proporcja tłuszczów nasyconych i nienasyconych powoduje, że olej tego oprócz swojego niezwykłego smaku jest również jednym z najbogatszych źródeł kwasów Omega 3. Może więc z powodzeniem zastępować wegetarianom i weganom ryby, co mnie osobiście niezwykle cieszy. Dzięki dużej zawartości antyoksydantów olej ten jest również dość trwały w porównaniu z innymi olejami tego typu. 

Jak go jeść? Ja uwielbiam po prostu maczać w oleju rydzowym odrobinę świeżej bagietki, którą można kupić lub upiec samemu np. wg mojego przepisu. Warto użyć tutaj pieczywa lekkiego,  raczej z białej mąki, żeby nie zatracić gdzieś po drodze ciężkim, pełnoziarnistym chlebem równowagi smaków i aromatów oleju. Można doprawić nim sałatkę czy po prostu skropić warzywa. Sposobów na wykorzystanie oleju w diecie jest mnóstwo. Ja jednak najbardziej lubię właśnie maczać w nim bagietkę. Do tego lekka, niezobowiązująca sałatka z pomidora i ogórka małosolnego i więcej mi do szczęścia nie potrzeba. 

Acha i jeszcze ciekawostka. Powiedzenie "lepszy rydz niż nic" wcale nie odnosi się do rydzów - grzybów, tylko właśnie do rydza, czyli lnianki siewnej, rośliny, z której powstaje olej.

Tym postem zapoczątkowałam serię "cudze chwalicie", w której opowiem Wam właśnie o naszych polskich, rodzimych produktach, z których możemy być dumni  a o których istnieniu nie pamiętamy lub nawet nie wiemy. 

Korzystałam z materiałów przygotowanych dla Unii Europejskiej. 

niedziela, 25 września 2011

Pieczone buraki skąpane w śmietanie / Baked beets with creme fraiche dressing


Czas najwyższy, żeby pokazać, co ciekawego i przesmacznego można przygotować z pieczonych buraków , o których opowiadałam całkiem niedawno. Tym razem skąpałam je w śmietanie i sporej ilości soku z cytryny. Połączenie jest absolutnie uzależniające. Słodkie i pyszne buraki, kwaśna cytryna a wszystko łagodzone delikatnie śmietaną, to połączenie idealne, któremu od momentu odkrycia pozostaję wierna (czytaj: uzależniona). Dla mnie nie ma tygodnia bez tej wspaniałej sałatki. Jestem pewna, że Wam się też spodoba:-). Buraczki w ten sposób można przygotować zarówno w wersji wegetariańskiej (ze śmietaną od krowy) oraz w wersji wegańskiej (ze śmietaną sojową). 


Składniki (1 porcja)
ok. 200 g upieczonych wcześniej buraków wg tego przepisu
ok. 100 - 150 śmietany (od krowy w wersji wegetariańskiej, sojowej w wersji wegańskiej)
sok z połowy cytryny (może być mniej lub więcej w zależności od upodobań)
świeżo mielony pieprz

1. Wymieszaj wszystkie składniki i podawaj


sobota, 10 września 2011

Pieczone buraki / Baked beets

Buraki to jedne w wielu niedocenianych warzyw. Nie dość, że bardzo zdrowe i niskokaloryczne to mogą być do tego przepyszne, tylko trzeba wiedzieć, jak je smacznie przyrządzić. W świadomości Polaków istnieją praktycznie wyłącznie w formie zasmażanej, podawane najczęściej z kotletem i ziemniakami. A burak, odpowiednio przyrządzony i doprawiony, jest niezwykły i wspaniały. Dzisiaj pokazuję jak przygotowuję pieczone buraki, które są u mnie bazą do coraz śmielszych i coraz pyszniejszych buraczanych eksperymentów, o których już wkrótce.

Ze względu na fakt, że buraki dość długo się pieką, nigdy nie przygotowuję jednej porcji. Najczęściej kupuję do pieczenia mniej więcej 2 - 3 kilogramy. Po upieczeniu są tak dobre, że sporą część pochłaniam od razu, część wkładam do lodówki na kolejne dni a pozostałą część porcjuję i zamrażam, choć w zamrażarce i tak burakom nie udaje się zagrzać miejsca, bo są tak pyszne, że nie pozostają tam na długo. Upieczone buraki są miękkie, o wspaniałym burgundowym kolorze i wspaniałym, słodko-kwaśnym  i ostrym smaku. Są po prostu boskie a ja jestem od nich uzależniona.

Dobra rada dla początkujących burakożerców. Obieraj buraki w rękawiczkach, żeby nie zabarwić sobie rąk i paznokci na buraczany kolor. 

Składniki 
2-3 kg buraków
świeżo mielony pieprz
sól
oliwa z oliwek
ocet balsamiczny lub winny
opcjonalnie kilka gałązek świeżego tymianku

1. Obierz buraki ze skórki
2. Buraki można piec w całości, pokrojone tak jak moje w półksiężyce lub w kostkę, w zależności od upodobań
3. Ułóż buraki w żaroodpornym naczyniu lub w brytfannie do pieczenia
4. Polej oliwą z oliwek, octem, posyp świeżo zmielonym pieprzem i solą i gałązkami tymianku
5. Przykryj naczynie do zapiekania folią aluminiową, tylko szczelnie
6. Piecz w piekarniku nagrzanym do 200 - 220 stopni przez około 2 - 2,5 godziny. Buraki po upieczeniu mają być miękkie, więc czas pieczenia być może trzeba będzie wydłużyć.

poniedziałek, 5 września 2011

Mus czekoladowy z odrobiną mięty czekoladowej / Vegan chocolate mousse with chocolate mint leaves

Wegański, czekoladowy mus prezentuje się wspaniale, ale najbardziej lubię w nim to, że oprócz genialnego wręcz smaku jest ekstra prosty w przygotowaniu. Już szybciej i prościej się nie da. A na dodatek jest jeszcze zdrowy, bo nie zawiera ani grama tłuszczu a podstawowe składniki znajdą się w każdej przyzwoitej wegetariańskiej lub wegańskiej kuchni. Koniecznie przygotowuję go z soft silken tofu a w musie nie ma wtedy grudek jak w przypadku zwykłego tofu. Takie aksamitne. czekoladowe pyszności sprawdzają się zarówno jako efektowny deser podczas wizyt niezapowiedzianych gości jak i szybkie spełnienie nagłej, słodkiej zachcianki.

Ja do swojego musu dodałam odrobinę posiekanej mięty czekoladowej, więc zapach był delikatnie tylko miętowy ale za to podwójnie czekoladowy. Dodatki można dopasować do swoich upodobań. Na myśl przychodzą mi maliny, skórka pomarańczowej lub w wersji tylko dla dorosłych - kilka kropel likieru miętowego, pomarańczowego czy kawowego. Mus będzie też pewnie przepysznie zaskakujący po dodaniu odrobiny sproszkowanego chilli. Co tylko wyobraźnia Wam podpowie. Bawcie się, eksperymentujcie, smakujcie.

Składniki (4-6 porcji)
250g serka tofu (to musi koniecznie być soft silken tofu. Do musu nie nadaje się zwykłe tofu, bo w deserze będą grudki)
cukier, syrop klonowy itp (do smaku)
gorzkie kakao (do smaku)
opcjonalnie odrobina posiekane mięty
listki mięty i maliny do przybrania

1. Zmiksuj wszystkie składniki poza tymi do przybrania
2. Udekoruj listkiem mięty i malinami 
3. Schładzaj  w lodówce lub podawaj od razu.