Jeden z moich ulubionych wegańskich deserów, który można przygotować zarówno ze świeżych jak i mrożonych owoców. Lubię go za konsystencję, która przypomina mi mój ulubiony creme brulee, za delikatny waniliowo - karmelowy posmak i "malinowość", bo owoców nie żałuję i dodaję w ilościach hurtowych. Podoba mi się w nim również to, że trudno jest w nim coś zepsuć. Pod warunkiem, że się miesza kaszę podczas gotowania i się jej nie przypali, to tu naprawdę nie ma się co nie udać, więc deser może przyrządzić naprawdę każdy :-)
niedziela, 27 sierpnia 2017
poniedziałek, 21 sierpnia 2017
Domowa nalewka malinowa
Lekarstwo. To jest przepis na lekarstwo. Na przeziębienie. I tej wersji się trzymajmy :-)
Nalewka oprócz leczniczych właściwości, rozgrzewa i doskonale poprawia humor w ciemne, jesienne i zimowe wieczory. Żeby jednak cieszyć się taką nalewką zimą, trzeba o jej przygotowaniu pomyśleć właśnie teraz. To najlepszy moment. Nalewkę przygotowuję z późnosierpniowych malin. Te pierwsze, lipcowe, moim zdaniem nigdy nie mają wystarczającej ilości smaku, aromatu i koloru, by robić z nich jakiekolwiek przetwory. Dopiero ten drugi rzut to doskonały materiał na różnej maści dżemy i nalewki.
Przepis jest megaprosty do ogarnięcia nawet dla takich nalewkowych ignorantów jak ja, więc i Wy bez trudu sobie poradzicie.
Subskrybuj:
Posty (Atom)