Udało mi się uniknąć przeziębienia i grypy, co znacząco poprawia moje samopoczucie i jakość życia. To była pierwsza bitwa i pewnie nie ostatnia tej jesieni, ale jestem pewna, że, bez względu na rozwój wydarzeń, całą wojnę wygram ja. Pszczele skarby, czyli pierzga i pyłek kwiatowy, to najcudowniejsze eliksiry, moja skuteczna broń, choć na pewno nie najsmaczniejsza. Polecam przez cały okres jesieni i wiosny. Zimą warto sobie zrobić przerwę, choć przyznam się szczerze, ze ja się nie stosuję do tej zasady.
Pamiętajcie, że zarówno pierzgę jak i pyłek trzeba rozpuścić w letniej lub zimnej wodzie przynajmniej 8 godzin przez spożyciem.
Składniki (1 porcja)
łyżka pierzgi lub pyłku kwiatowego
pół szklanki letniej lub zimnej wody
1. Zalej pierzgę lub pyłek wodą
2. Pozostaw na około 8 godzin
3. Pij rano, na czczo lub 30 minut przed kolacją
Ja przepędziłam infekcję,ale fervexem...
OdpowiedzUsuńNiestety, pierzgi i pyłku nie mogę - uczulenie. Za to miód już tak.Oj dużo ja go zjadam zimą.
pozdrowienia!
miodek to coś zdecydowanie dla mnie ^_^
OdpowiedzUsuńa ja tam lubie pozna papryke i pomidory :) najlepsze odkrycie na przeziebienie :P
OdpowiedzUsuńmiodzine zostawiam na jakis niecny dzien ;) co to przypomina, ze zyje w polkuli polnocnej :)
Kilka dni temu - zachęcona tym wpisem - zakupiłam sobie zmielony pyłek i aplikuję go sobie codziennie. Wcześniej widywałam go w sklepach, ale nie wiedziałam, co z nim zrobić...
OdpowiedzUsuń@ OSa - fajnie, że udało mi się Ciebie zachęcić. Na zdrowie :-D
OdpowiedzUsuń