Mam patelnię i nie zawaham się jej użyć! Do smażenia oczywiście;-)
To na pewno mogę, po serii testów, napisać o patelni Green Pan.
Dostałam patelnię Green Pan do testowania kilka dni temu. Zdecydowałam się na współpracę z Dystrybutorem przede wszystkim ze względu na fakt, że ta patelnia jest ekologiczna i można na niej smażyć bez tłuszczu, czyli zdrowo, dzięki nieprzywierającej, ceramicznej powłoce ThermolonTM. Do tej pory nie posiadałam patelni z nieprzywierającą powłoką, więc nie będę ukrywać, że miałam wielką ochotę na eksperymenty w kuchni. Tym bardziej, że do tej pory używałam patelni stalowej, która jest niezawodna, ale przykleja się do niej prawie wszystko, więc naleśniki, omlety i placki to potrawy zapomniane.
Do testów podeszłam z ciekawością, ale i ze sporą dawką sceptycyzmu, jak na niespełnionego naukowca przystało, tym bardziej że nie mam w zwyczaju wierzyć w cuda. Otrzymana patelnia była ładna wizualnie, ale nie o to przecież chodzi w patelni. Po przeczytaniu instrukcji moje zaciekawienie zmalało, bo dowiedziałam się, że nie zaleca się prać patelni w zmywarce. Jak to??? Przyzwyczajona do patelni stalowej, którą zawsze zmywa automat, nie potrafiłam sobie wyobrazić ręcznego zmywania. Do testów kuchennych przeszłam więc nastawiona odrobinę bardziej sceptycznie. Z mojego sceptycyzmu nic jednak nie zostało. Cały wyparował i to w mgnieniu oka, od chwili, kiedy zaczęłam tej patelni używać. Chcąc uniknąć gołosłowności i gołozdjęciowości, opiszę Wam jak uwielbienie brutalnie zepchnęło sceptycyzm na margines.
Zaczęłam nieśmiało od mojego ulubionego kiedyś dania, czyli omleta, którego niestety, z braku nieprzywierającej patelni, od wielu lat smażyć nie mogłam. Mój omlet powinien spełniać kilka podstawowych warunków. Musi być smażony zawsze na oliwie z oliwek, nie może być przypieczony, ma być ścięty na zewnątrz, ale lejący w środku, zawsze z mlekiem i bez innych dodatków. Omlet więc poszedł na pierwszy ogień. Ciągle jeszcze niezbyt pewna nieprzywierających zdolności patelni Green Pan, dodałam kilka kropel oliwy z oliwek, zgodnie ze swoim zwyczajem, choć trzy razy mniej niż zawsze. Innymi słowy, dwie łyżeczki oliwy nie poszły mi w boczki. Omlet wyszedł taki jaki miał wyjść. Pyszny i wspaniały. Od teraz znowu, wreszcie i nareszcie będzie się pojawiał jako jeden z podstawowych zestawów śniadaniowych.
Zachęcona omletowym sukcesem, postanowiłam upiec słodkie naleśniki, ale tym razem już zupełnie bez tłuszczu. Pomijając pierwszy naleśnik, który jak mówi moja mama, zawsze się psuje, wszystkie inne wyszły cudowne. Cieniutkie jak pergamin (takie właśnie lubię), pieczone bez żadnego tłuszczu, były nie tylko zdrowsze, ale i nie śmierdziały smażeniem. Miały cudownie chrupiącą obwódkę i były chudsze o kolejne kilka kropel tłuszczu, którego normalnie użyłabym do smażenia. Poza tym jeszcze jedna ważna zaleta czyli brak zapachu. U mnie w domu rodzinnym, zawsze przy smażeniu naleśników chowało się ubrania z przedpokoju do szaf, zamykało drzwi od kuchni i jeszcze umieszczało pod drzwiami mokrą szmatę, żeby zapach smażenia nie rozniósł się po domu i po ubraniach. Ja zrobiłam podobnie, ale wszystkie te zabiegi nie były potrzebne, bo jak nie ma ciągle podgrzewanego oleju na patelni, to nie ma też tego specyficznego zapachu, więc to dodatkowy duży plus, zwłaszcza w przypadku kuchni takich jak moja czyli otwartych na salon. Smażyłam naleśniki na słodko, więc jedyny zapach jaki się ulatniał, to delikatny zapach pieczonego biszkopta. Zresztą naleśniki tak właśnie smakowały, biszkoptowo, za co polubiłam moją nową patelnię jeszcze bardziej.
Po sukcesie naleśników pozostało mi przetestować smażenie jajek sadzonych. A trzeba Wam wiedzieć, że nie mogłam wymyślić gorszego testu dla tej patelni, gdyż nigdy nie byłam wielką fanką tego dania. Intuicyjnie postanowiłam dać jednak jajkom sadzonym ostatnią szansę. Albo wyjdą albo już się nigdy nie spotkamy. Jajka gotowane na miękko czy w koszulkach mogłam, mogę i będę mogła jeść na kilogramy, ale idei jajka sadzonego od początku mojego istnienia nie rozumiałam. Nie pasowała mi nigdy konsystencja i smak białka, zwłaszcza tej spalonej, twardej i niemożliwej do ugryzienia części pod spodem. Patelnia Green Pan zdała jednak i ten test i to w dodatku celująco, bo dzięki niej polubiłam jajka sadzone. Cud na patelni. Smażyłam po raz kolejny, podobnie jak naleśniki, bez dodatku jakiegokolwiek tłuszczu, więc kolejna porcja kalorii została w butelce. Białko było ścięte, żółtko cudownie płynne, spód miał lekko brązowy kolor i lekko chrupał. Kolejny plus daję za brak zapachu smażenia. Zaserwowałam te pyszne jajka w leniwy niedzielny poranek, do łożka. Ach co to była za uczta. Pyszna i zdrowa i zdecydowanie do powtórzenia w najbliższy weekend.
Poza tym, to co mnie tak przerażało, czyli fakt, że nie zaleca się myć tej patelni w zmywarce, nie jest takim wielkim problemem, jak sobie wyobrażałam, bo mycie jej jest arcyproste. Jak się okazuje, nieprzywierająca powłoka pomaga nie tylko przy "sadzeniu" jajek ;-)
Podoba mi się w tej patelni również to, że jest wyposażona w plastikową nakładkę widoczną na zdjęciu obok. Dzięki temu nie muszę wkładać do patelni serwetki, żeby nie porysować nieprzywierającej powłoki. Rady Marthy Stewart idą więc chwilowo w odstawkę. (No dobrze, przyznaję, że często biorę sobie jej rady do serca i nie wstydzę się tego).
Po relacji w testów kuchennych czas na podsumowania:
plusy patelni Green Pan:
+ smażenie bez tłuszczu (dobre i dla zdrowia i dla obwodu bioder)
+ smażenie bez zapachu palonego tłuszczu (dobre dla nas, naszych włosów, ubrań i pomieszczeń)
+ potrawy smażone bez tłuszczu na patelni Green Pan śmiesznie chrupią
+ nieprzywierająca powłoka patelni
+ ceramiczna powłoka ThermolonTM jest ekologiczna. W wysokiej temperaturze nie będą się z niej wydzielać toksyczne opary, a powierzchnia nie będzie się złuszczać. (Mnie się zdarzyło już dwie takie złuszczające się patelnie wyrzucić, bo bałam się, że tę złuszczającą się chemię zjem wraz z tym, co na takiej patelni usmażyłam)
+ patelnia szybko i równomiernie się nagrzewa
+ patelni Green Pan można używać na każdym rodzaju kuchenek (indukcyjne, gazowe, elektryczne)
+ patelni Green Pan można używać na każdym rodzaju kuchenek (indukcyjne, gazowe, elektryczne)
+ można ją kupić zarówno w sklepach internetowych jak i w zwykłych sklepach stacjonarnych. Listę znajdziecie tutaj: klik.
minusy:
- nie zaleca się myć patelni Green Pan w zmywarce
Chyba już wiecie jaki jest wynik testu. Jestem tą patelnią zauroczona. Podoba mi się w niej wszystko. Jestem nawet w stanie znieść jej ręczne mycie. Testy kuchenne pokazują jak wiele ta patelnia ma możliwości. Na pewno dzięki niej będę więcej smażyć, zwłaszcza jajek, naleśników, pankejków, kotlecików i placków, bo strasznie mi się to zdrowe i łatwe smażenie spodobało. Nie pozwolę się tej patelni zakurzyć a Wy zapewne już niedługo zobaczycie u mnie na blogu cuda wyczarowane właśnie na patelni Green Pan.
- wpis sponsorowany-
English summary:
Joanna is frying and testing ecological Green Pan pan.
Please find below short summary of the polish version of the testing process of Green Pan:
I wanted to share with you the results of the test of Green Pan pan, ie. the pan on which you can fry without oil and without sticking. It's great solution for all those pancakes, omelettes and fried eggs. And it's ecological too, so this pan is really worth your consideration. As seen on the photos above, I have fried omellette, sweet pancakes and fried eggs on this pan and everything turned out healthy and delicious and in fact everything was easily sealed off from the pan. No sticking whatsoever:-) Yuuuupiiii :-)
Advantages:
- oil or fat addition is not necessary (good for your health and your figure)
- there is no characteristic smell of fried oil
- dishes that are fried on Green Pan are deliciously crispy
- the pan has a non-stick surface
- ceramic, non-stick coating called ThermolonTM is also ecological. It is heat-resistant and will not flake or peel
- green pan is heated quickly
- even heat distribution
- the pan is available worldwide. For stockists please click here
Disadvantages:
- Green Pan is rather not dishwasher friendly
As a final recommendation I can only write that I have now a strong bonding with my new Green Pan. I have never had nonstick surface pan so I'm really enjoying this part of the story. All the tests in the kitchen were so much of a success. No failures, no problems only pure joy of frying and enjoying its delicious results. I enjoy frying without the oil or butter added so the dishes turn out much healthier and have better taste. It is also an ecological solution and this is also a very important issue for me.So if you are thinking and considering which pan you should buy, please consider the above report from kitchen tests.
Bardzo ciekawa, a do indukcji też się nadaje? Bo Twój opis bardzo mnie do niej przekonuje, a muszę wymienić co nie co w kuchni:)
OdpowiedzUsuńMojetworyprzetwory, zapomniałam dopisać, że patelnia nadaje się do wszystkich rodzajów kuchenek jakie ktokolwiek, kiedykolwiek wymyślił. Już dopisuję w tekście :-)Pozdrawiam cieplutko
UsuńSuper, dziękuję za tą informację. Pozdrawiam!
UsuńCieszę się, że mogłam pomóc :-)
Usuńno, kochana to mnie zaintrygowałaś tą patelnią .. hmm .. :)brzmi super, a ja w zmywarce nie lubię myć patelni więc ten pkt u mnie jest na plus :) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńCieszę się Ulcik, że udało mi się Cię zaintrygować. Tak jak napisałam, na początku byłam sceptycznie nastawiona, ale teraz nie wyobrażam sobie bez niej kucharzenia:-)
Usuńświetna musi byc
OdpowiedzUsuńjest świetna Dusiu :-D
UsuńFakt, że jest do kuchenek indukcyjnych, to mnie przekonuje najbardziej:)
OdpowiedzUsuńTak Gulu jest do wszystkich kuchenek. Jest tam tyle oznaczeń rodzajów kuchenek, że sama się w tych znaczkach pogubiłam od nadmiaru.
UsuńUżywam patelnie ceramiczne Moneta.
OdpowiedzUsuńMają taką sama powłokę.
Po prostu postanowiłam kilka lat temu zrezygnować z okropnego teflonu.
I to był świetny wybór.
A Twoje smakowitości z tej patelni to chętnie spróbuję.
Pozdrawiam!
Wszystko wyszło przepysznie Aniu, więc polecam:-)
UsuńPozdrowionka cieplutkie przesyłam :-)
Test pierwsza klasa, rzadko który jest tak wyczerpujący temat
OdpowiedzUsuńDzięki Natalio :-) Pozdrawiam :-)
UsuńCiekawa recenzja. :) Miło się czyta.
OdpowiedzUsuńA fakt, że ta patelnia jest ekologiczna i można przygotować na niej zdrowsze jedzenie jest bardzo przekonujący.
Dzięki Niusiu:-) Mnie też na początku przekonało do tej patelni to, że jest ekologiczna. Często jednak to co ekologiczne jest gorsze i stąd mój początkowy sceptycyzm. A tu ta patelnia totalnie mnie zaskoczyła swoją idealnością :-)
UsuńOch moja patelnia już zdarta do cna...muszę pomyśleć o nowej..
OdpowiedzUsuńA widzisz, trafiłam ze swoim testem idealnie:-)
UsuńŚwietna patelnia :) Ja na razie mam kilka różnych, w tym jedną dedykowaną do naleśników i jest świetna.
OdpowiedzUsuńNie mogę się nie zgodzić. Zaiste Green Pan to świetna patelnia Kasiu:-)
Usuńsuper patelnia:) smaży cudeńka:)
OdpowiedzUsuńOj tak Antenko, oj tak:-)
UsuńSprawdziłaby sie u mnie idealnie! Również smażę naleśniki bez tłuszczu, niestety z mojej patelni starł się teflon, więc wygląda to coraz gorzej. No i jeszcze te jajka sadzone... Usmażenie jajek bez tłuszczu i to tak wyglądających chyba graniczy z cudem!
OdpowiedzUsuńJak z patelni zdarł się teflon to niedobrze, bo nie wiadomo ile tego teflonu znalazło się z tym co zjadłaś. Lepiej wymienić starą patelnię na coś bezpieczniejszego dla zdrowia.
UsuńZaciekawiłaś mnie tą patelnią, fajna sprawa. A co do naleśników to Twoje doświadczenia są mi zupełnie obce, ja zawsze je smażę na suchej patelni a w domu unosi się tylko lekko słodki zapach :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Oj bardzo fajna patelnia. Wiesz ja nigdy nie miałam nieprzywierającej patelni, więc odrobina tłuszczu po prostu musiała się znaleźć na patelni, stąd ten zapach:-) Pozdrawiam cieplutko :-)
UsuńBez nieprzywierającej patelni to faktycznie trudna sprawa, ja praktycznie od zawsze pamiętam w domu rodzinnym teflonowe i jedną malutką stalową do rumienienia bułki tartej, więc praktycznie nic więcej nie umiem na niej zrobić :)
OdpowiedzUsuńOj trudna, trudna. Olej idzie jak woda :-) Nie dane mi było mieć patelni teflonowej, ale teraz wiem, że to w sumie dobrze, bo tefal ma tendencję do łuszczenia się i zdzierania. Nie jestem pewna czy chciałabym jeść zdzierający się tefal wraz ze smażonymi potrawami :-/
UsuńGood review. I've seen similar pans in the stores but it's good to know that someone tried it. Thanks, Joanna! :)
OdpowiedzUsuńThanks Marina:-) All the best:-)
UsuńWidzę już kolejny raz tą patelnię i przyznaję, że jest kusząca:)
OdpowiedzUsuńTak ta patelnia ma prawo kusić strasznie ;-)
UsuńFakt mycia ręcznego nie byłby dla mnie problemem, wszystkie patelnie myję ręcznie. Z chęcią przetestowałabym taką patelnię
OdpowiedzUsuńNa testowaniu by się nie skończyło. Zaufaj mi ;-)
UsuńMarzy mi się taka patelnia. Co prawda, nie dawno zainwestowałam w patelnię teflonową, ale jest strasznie ciężka i nieporęczna. Więc odpada obracanie naleśników w powietrzu:-). A ta wygląda na taką małą i w miarę lekką, będę się musiała się nad nią zastanowić:-)
OdpowiedzUsuńAmy, powiedziałabym,że jest średniej wielkości, bo mam w domu mniejszą, stalową. Super lekka jak piórko to ona nie jest, ale ciężka też nie jest. Jak dla mnie jest w sam raz. Idealnie wyważona, rączka pasuje do dłoni. Nic tylko smażyć i smażyć :-)
UsuńBardzo kusząca, tym bardziej, że jestem uzależniona od dużej ilości tłuszczu na patelni - może bym się oduczyła? Patelnie zawsze myje ręcznie, więc taki minus to dla mnie żaden minus :) Muszę pomyśleć o takim cacku :)
OdpowiedzUsuńPomyśl Głodomorku. Ja jestem nią zachwycona. Od tygodnia u mnie w domu rządzą wszelkiego rodzaju placuszki, naleśniki, jajka sadzone a do tej pory nie smażyłam takich frykasów zbyt często :-)
Usuńdobry sprzęt :) bardzo sobie chwale patelnie z powłoką ceramiczną
OdpowiedzUsuńJa już teraz też Kaś :-)
UsuńPatelnia brzmi obiecująco, no i podoba mi się wszystko, co na niej wyczarowałaś. Zwłaszcza naleśniki wyglądają na bardzo delikatne :)
OdpowiedzUsuńW istocie naleśniki wyszły cudne :-)
UsuńJestem ciekawa tego smażenia bez tłuszczu - miałam już kilka patelni, które ponoć miały być "bez tłuszczu" a po paru razach i tak musiałam używać oleju. A co do tych plusów patelni to jak się używa dobrego oleju np. rzepakowego, w odpowiedniej ilości i umie się smażyć to się nie pali, nie śmierdzi i w biodra nie idzie ;)
OdpowiedzUsuńOdkąd jestem w posiadaniu tej patelni to ciągle smażę Gruszko z fartuszka i ciągle bez tłuszczu :-)
UsuńDzień dobry wszystkim!
OdpowiedzUsuńTo zabrzmi, jak reklama, ale... ta patelnia jest naprawdę GENIALNA. Kupiłam sobie pół roku temu "na próbę" malutką (są nietanie), ale używam jej wręcz nałogowo, więc, jak to mówił kiedyś jeden pan: NAAAPRAWDĘ WARTO!
Joasiu! blog boski:)
uściski,
bibi
Bibi, zgadzam się z Tobą. Patelnia jest boska i genialna:-) Cieszę się również, że podoba Ci się mój blog. Zapraszam częściej:-)
UsuńWitam
OdpowiedzUsuńMam Green Pan od jakiegoś czasu i w końcu dorwał się do niej mój mąż i użył jej po swojemu ;) Przypalił tłuszcz robiąc naleśniki na bardzo dużym ogniu. Na patelni pojawił się brązowy osad, który nie chce zejść nawet po namaczaniu. Czy może znasz Joasiu jakiś sposób by to doczyścić bez ryzyka uszkodzenia powłoki? Pomocy! :)
Maryśka
Ooooooooj tp pytanie do Perfekcyjnego Łasucha Domowego ;-) Przyznaję, że ciężka to sprawa. Tak to jest jak mężczyźni dorastają do gotowania;-) Ze względu na fakt, że powłoka może się uszkodzić ja bym spróbowała jeszcze ostatniej deski ratunku czyli sody oczyszczonej. Pamiętam jak czyściłam piekarnik swój i używałam specjalnego środka przeznaczonego do tego celu, który delikatnie rzecz ujmując nie pomógł wcale. I wtedy, tak ostatnim przebłyskiem geniuszu, nasypałam na przypalone, piekarnikowe plamy delikatnie rozmoczoną świeżą sodę oczyszczoną i zostawiłam na kilka chwil. I zeszło. Bez problemu, bez porysowanej powierzchni i w sumie bez trudu. Może spróbuj tej metody i daj znać czy zadziałało :-D trzymam kciuki :-D
UsuńDzięki Asiu za odpowiedź. Niestety, soda też nie dała rady. Chyba zostaje systematyczne szorowanie, bo trochę przynosi rezultaty. Mąż dostał swoją patelnię teflonową i na niej się teraz wyżywa. ;)
UsuńPozdrawiam i zapraszam na mojego bloga: http://diyluck.wordpress.com/ :)
No to w takim razie, jak soda nie pomogła, to już nic nie pomoże najpewniej. Dobrze, że małżonek dostał swoją patelnię. Może ją psuć do woli ;-) hihihihi
Usuń:)
OdpowiedzUsuńNa patelni codziennie bardzo dużo się smaży, gotuje, dusi, koniecznie trzeba taką wysokiej jakości w domu posiadać. I zwracać uwagę czy nie jest uszkodzona. Na https://www.oleole.pl/patelnie.bhtml jest naprawdę duży wybór a te patelnie są wyjątkowo wysokiej jakości i trwałe, odporne na przypalenia.
OdpowiedzUsuń