sobota, 25 sierpnia 2018

Subiektywny przewodnik kulinarny po Kopenhadze, cz. 2


W poprzednim poście przekonywałam Was na różne sposoby, że Kopenhagę naprawdę warto odwiedzić (klik). Przekonywać mam Was zamiar jeszcze raz. Tym razem uderzę w najczulszy punkt, czyli w to miejsce w żołądku, gdzie zawsze znajdzie się miejsce na deser i na coś słodkiego. Gotowi? To zaczynamy krótką, ale słodką wędrówkę po duńskiej stolicy. 




Deserową podróż proponuję zacząć w La Glace, czyli najstarszej i jednej z lepszych, o ile nie najlepszych duńskich cukierni. Oprócz pysznych słodkości wyróżnia ją stylistyka, która nie zmieniła się najpewniej od otwarcia w 1870 roku. Wchodząc do La Glace ma się wrażenie, że weszło się w inny, lekko przykurzony, staroświecki świat. Wnętrza trącą myszką a kelnerki i kelnerzy uwijają się we wdziankach z epoki, co czasami bywa prześmieszne, gdy jedna czy druga kelnerka do takiego stroju założy dla wygody sportowe buty.


Niech ta stylizacja Was jednak nie przestraszy, bo La Glace tylko z pozoru wygląda staroświecko. Ciasta i torty, których jest w menu mnóstwo, już wcale takie staroświeckie nie są. Połączenia smakowe są jak najbardziej nowoczesne. Przepyszne i lekkie torty pożera się w mgnieniu oka, jak już uda się dorwać wolny stolik, o co wcale nie jest łatwo, bo La Glace kojarzy się nie tylko z pysznymi słodkościami i makaronikami ale i z tłumami a często i nawet z kolejkami. 


Conditori La Glace
Skoubogade 3 
1158 København 
Tel.: +45 33 14 46 46 
Email: conditori@laglace.dk

***
Kolejnym przymusowym przystankiem jest Bertels Salon. Zobaczyłam to miejsce zupełnie przypadkiem podczas szwendania się po mieście, ale jak już zobaczyłam, to przepadłam. Najpierw zaintrygowały mnie dwie nagrody Byens Bedste za najlepsze ciasta w 2014 i 2016 roku. Dopiero potem dotarło do mnie, że ta cukiernia jest tak naprawdę "sernikarnią", bo w ofercie znajdują przede wszystkim serniki. Mnie udało się też dorwać klasyczną tartę cytrynową z włoską bezą.


Serniki w Bertels Salon to serniki ręcznie robione, w typie nowojorskim, czyli napakowane kaloriami, mocno serowe, maziste, czyli takie, jakie lubię najbardziej. Ciężko jest się zdecydować, którą wersję smakową warto przetestować, bo zapewne każda jest pyszna. Ja pożarłam, jak już wspomniałam wcześniej, tartę cytrynową oraz sernik z polewą z mlecznej czekolady. Oba ciasta były obłędne, więc jeżeli uwielbiasz serniki, to Bertels Salon musisz odwiedzić koniecznie.


Bertels Salon
Kompagnistræde 5, 
1146 København K
+45 50 90 88 99
bertelssalon@gmail.com 
 
***

Nie byłabym sobą, gdybym na koniec nie dołożyła do tego wszystkiego odrobiny słodkiej kontrowersji. Mam zamiar przekonać Was i zachęcić do ... cukierków z lukrecją, ale szczęśliwie nie każdych, bo większość z nich jest po prostu ohydna. Mam zamiar przekonać Was do organicznych, ręcznie robionych cukierków lukrecjowych Lakrids by
Johan Bülow. Są naprawdę wyjątkowe i przepyszne. Uwielbiam zarówno te zwyczajne, jak i wersję w otoczce czekoladowej o różnych smakach. Lukrecjowe cukierki Lakrids niestety do tanich nie należą, nad czym najbardziej ubolewa mój portfel, ale za to starczają na długo, bo lukrecji nie można jeść za dużo.

W cukierki Lakrids zaopatrzycie się w kilku miejscach w Kopenhadze, również na lotnisku. 

Po deserze czas jeszcze na ostatnie zdjęcia Kopenhagi. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz