O tegorocznym lecie mogę powiedzieć tylko jedną, jedyną dobrą rzecz. Dzięki niemu mam wspaniałe borówki. Tonę wspaniałych jędrnych, pięknie dojrzałych borówek. Gdy już nasyciłam się fantastycznym smakiem świeżej borówki, nadszedł czas na zabawy w kuchni. Szukałam, wybrzydzałam, znowu szukałam i wreszcie znalazłam Dorotkowe Muffinki. Oczywiście starołasuchowym obyczajem pozmieniałam trochę przepis, sposób przygotowania w szczególności. Nie to jest jednak najważniejsze, tylko to, że muffinki są po prostu boskie. Są wspaniale pluszowe i rozpływają się w ustach a borówki, swoją delikatną, nienarzucającą się kwaskowatością przyjemnie łamią słodycz ciasta. W ciągu ostatnich czterech dni zostały upieczone już 3 razy i niezmiennie zachwycają wszystkich, którzy spróbowali. Wszyscy, którzy spróbowali nie mogą przestać jeść. Są tak pyszne, że jak tak dalej pójdzie, to Łasuch i spółka pękną od nadmiaru pochłoniętych muffinek.
Moje muffinki mają jeszcze jedną zaletę oprócz swojej wspaniałości. Robi się je szybciutko i w jednym naczyniu, więc jest duuuuużo mniej zmywania. Wybieram naczynie o odpowiednim rozmiarze i po kolei, stopniowo, stawiając je na wadze, dodaję odpowiednie ilości składników. Żadnego mieszania najpierw mokrego z mokrym i suchego z suchym a potem dopiero mokrego z suchym. U Łasucha jak zwykle wszystko uproszczone do granic możliwości :-)
Składniki (12-14 szt.)
125 g masła roślinnego, dobrze schłodzonego
150 g mąki pszennej
100 g mąki kukurydzianej
1 jajko
160 g cukru
125 ml maślanki, kefiru lub jogurtu naturalnego
200 g borówek amerykańskich
2 łyżeczki proszku do pieczenia
0,5 łyżeczki sody oczyszczonej (opcjonalnie, bez sody wychodzą tak samo wyśmienite)
1. Mikserem ubij jajko z cukrem na puszystą masę
2. Dodaj masło i miksuj dalej
3. Dodaj maślankę/kefir/jogurt naturalny i miksuj dalej (masa może się trochę zważyć na tym etapie. Nie przejmuj się jednak, nie ma to wpływu na ostateczny rezultat)
4. Dodaj mąkę pszenną, kukurydzianą, proszek do pieczenia i sodę oczyszczoną
5. Wymieszaj dokładnie
6. Dodaj borówki i wymieszaj bardzo delikatnie, żeby nie zrobić z borówek borówkowego puree
7. Wyłóż ciasto do foremek na muffiny. Ja użyłam do tego łyżki do lodów.
8. Piecz w piekarniku około 15 - 20 minut w temp. 200 stopni.
English version:
Blueberry corn muffins
Those cuties
are soooo good, soooo soft, soooo moist delicious that I can't stop
eating them before the last one is in my mouth.
Ingredients (12 - 14 pc)
125 g of margarine or butter
150 g of flour
100 g of cornflour
1egg
160 g of sugar
125 ml buttermilk, kefir milk or natural yoghurt
200 g of blueberries
2 tsp of baking powder
0,5 tsp of soda (optional. without soda they are equally delicious)
1. Beat egg with sugar until creamy and pale
2. Add margarine or butter and continue beating
3.
Add buttermilk (or kefir or yoghurt) and continue beating (the mixture
can desintergate at this step. Don't worry since it has no effect on the
final results)
4. Add flour, cornflour, baking powder and soda
5. Mix quickly byt well
6. Add blueberries and mix very carefully not to smash blueberries into puree.
7. Place a dough in muffin moulds. I did that by means of ice-cream scoop.
8. Bake for 15-20 minutes at 200 centigrades.
Joanno,tej tony borówek to Ci autentycznie zazdroszczę.
OdpowiedzUsuńA babeczki są naprawdę bossssskie!
I ja zazdroszczę borówkowych zapasów! :) Boskie muffinki, boski przepis, boski wpis ;)
OdpowiedzUsuńProffesional:0 kradnę jedną...albo dwie...albo trzy...;p
OdpowiedzUsuńJoanno, rzeczywiście, w tej kwestii należą się latu pochwały ; tyle borówek!
OdpowiedzUsuńja za to mam w tym roku olbrzymią ilośc malin na ogrodzie ;]
piękne, pulchne babeczki ;]
mogłabym je jeść i jeść... :)
OdpowiedzUsuńZazdroszczę tony borówek :)
OdpowiedzUsuńTeż ją złapałam ;) Nie mam tylko w tym mieszkaniu formy na muffinki, ale czym prędzej muszę się zaopatrzyć :) Twój przepis z masełkiem chyba będzie jeszcze lepszy :)
OdpowiedzUsuńA zamiast masła roślinnego można dać takie prawdziwe?:) Cieszę się,że Ci się spodobało. Przyznam się, że ja u Ciebie jestem pierwszy raz i... też mi się podoba :) Lubię przejrzyste blogi.
OdpowiedzUsuńPewnie kiedyś wypróbuję :) Ja piekłam rzadko, ale teraz robie to co raz częściej :) Miłęgo wieczoru.
OdpowiedzUsuńHi Joanna
OdpowiedzUsuńYour photo's are so beautiful :-) How do you do it?
Dobre muffiny nie sa zle! A lato... coz, moze w przyszlym roku w koncu przyjdzie ;)
OdpowiedzUsuńwłaśnie mam w piecu, także w tym roku wysyp na działce nie do przejedzenia. Zamrażam , wypiekam i pakuje do słoiczków. To nowy wariant , bo już piekłam bardzo udane muffiny z płatkami owsianymi.Napisze jak wyszło
OdpowiedzUsuńa ja dziś też robiłam borówkowe! tylko w wersji ''czekoladowej'' i musze się przyznać, że od razu po upieczeniu pochłonęłam połowę ;o
OdpowiedzUsuńAż chce się jeść. Ja się jeszcze nie doczekałam borówek amerykańskich. Moja mama ma ogroooom, ale ona mieszka 300 km ode mnie:-(
OdpowiedzUsuńZazdroszczę Ci kochana borówek i mufinek. Pychota z tego, co widzę. Pozdrawiam serdecznie:-)