No dobra, przyznaję się, że filmu nie widziałam, książki nie czytałam, ale od kilku lat miałam ochotę zielone pomidory usmażyć. Ochota jednak była skutecznie powstrzymywana, bo nigdzie nie mogłam ich dostać. Jak je wreszcie zobaczyłam na bazarku, to od razu wiedziałam, że wylądują na patelni otulone pyszną, chrupiącą panierką. Ja już swoje zjadłam, a teraz pozostaje mi tylko nadrobić książkowo - filmowe zaległości, albo usmażyć drugą porcję ;-)
Ok, I have to confess that I neither saw the movie nor read the book, but I've wanted to fry green tomatoes since I saw them on Tessa blog. For quite a while it was impossible, cause I couldn't buy them anywhere. Finally, few days ago I saw them on my local farmers' market and I knew that I have to have them. They were delicious, so now the next task is to either, fry a new batch or read the book or see the movie ;-)
Składniki (2 porcje) scroll down to English version
Inspiracja: klik
3 średniej wielkości zielone pomidory (ja użyłam odmiany zebra). Wybierzcie te niedojrzałe
4 łyżki bułki tartej
ok. pół szklanki poppingu z amarantusa
1 duże jajko
2 łyżki mleka
sól
kwaśna śmietana
słodki sos chilli
szczypiorek lub natka pietruszki do dekoracji
olej ryżowy do smażenia
1. Pokrój pomidory w plastry o grubości 0,5cm (okrągłe końcówki wykorzystaj do czegoś innego)
2. W jednej miseczce roztrzep widelcem jajko i wymieszaj z mlekiem. Dopraw solą
3. W drugiej miseczce wymieszaj bułkę tartą z poppingiem z amarantusa
4. Na patelni dobrze rozgrzej olej ryżowy - użyj takiej ilości, żeby zakryć całe dno patelni
5. Maczaj każdy plaster pomidora w jajku, potem w bułce tartej z amarantusem. Powtórz dwa razy
6. Smaż na patelni, partiami, z dwóch stron, aż panierka się zarumieni. Nie smaż zbyt wielkiej ilości na raz, żeby nie obniżyć zbytnio temperatury oleju
7. Po usmażeniu odłóż na kilka chwil na ręcznik papierowy, żeby odsączyć nadmiar tłuszczu
8. Podawaj polane słodkim sosem chilli ze szczypiorkiem lub natką pietruszki i kleksem kwaśnej śmietany.
English version
Ingredients (2 servings)
Inspiration: click
3 medium sized green tomatoes (I used zebra tomatoes) Choose unripen ones.
4 tablespoons of breadcrumbs
0,5 cup of popped amaranth
1 large egg
2 tablespoons milk
salt
creme fraiche
sweet chilli sauce
chives or parsley for decoration
rice oil for frying
1. Cut tomatoes in 0,5cm thick slices (use tops and bottoms in some other dish)
2. In one bowl mix egg with milk and season with salt
3. In a bigger bowl mix bread crumbs with popped amaranth
4. Heat rice oil on a frying pan - use as much oil as it is necessary to cover the bottom of the pan
5. Dip tomato slices in egg and then in mixture of breadcrumbs and popped amaranth. Repeat twice.
6. Fry on the hot oil, on both sides, until golden brown. Do not fry big batches, so that oil temperature remains high
7. After frying place tomatoes on a paper towel to drain off excess oil
8. Serve with sweet chilli sauce, creme fraiche and chives or parsley
ciekawy przepis :)
OdpowiedzUsuńA ja odwrotnie: właśnie skończyłam czytać książkę, a pomidorków nie jadłam :)) ale tylko dlatego, że nie jem panierowanych i smażonych potraw.
OdpowiedzUsuńA co do książki to bardzo Ci ją polecam, jest zabawna i napisana bardzo przyjemnym językiem. Czyta się ją naprawdę szybko.
A filmowe zaległości przede mną. :)
Polecam też zielone pomidory na słodko, w karmelu, ciekawy smak podpatrzony u Gruzinów :)
OdpowiedzUsuńFantastycznie wyglądają! Muszę sobie zrobić takie i zjeść, oglądając film: ))
OdpowiedzUsuńNigdy nie jadłam zielonych smażonych pomidorów, czytałam za to książkę :-) Pozdrawiam serdecznie :-)
OdpowiedzUsuńzielonych pomidorów jeszcze nie jadłam, jestem ciekawa smaku :)
OdpowiedzUsuńWyglądają fantastycznie!
OdpowiedzUsuńI książka I film to pozycje, do których będę wracać przez całe życie. A pomidory jeszcze przede mną :)
OdpowiedzUsuńNie jadłam, ale podobnie jak Ty, od wieków mam je gdzieś tam w głowie do wypróbowania :-) Strasznie jestem ciekawa.
OdpowiedzUsuńFilm super, Twoje pomidory również.
OdpowiedzUsuńPysznie je przyrządziłaś :) Gdy byłam dzieckiem mama zawsze nam smażyła zielone pomidory, również je kisimy!
OdpowiedzUsuńp.s. film piękny, dawno nie oglądałam i chętnie sobie przypomnę :D
Pycha, pewnie zawstydziłyby nie jednego schabowego :)
OdpowiedzUsuńLubię panierowane, smażone warzywa. Smażyłam pomidory "lima" w cieście naleśnikowym. Zielonych nie jadłam. Więc wszystko przede mną. Ciekawy przepis.
OdpowiedzUsuńJaki ciekawy pomysł! Chętnie wypróbuję, bo wygląda to smakowicie :)
OdpowiedzUsuńMoje tegoroczne pomidory, były tylko zielone, potem się rozchorowały i opadły. Już wiem co zrobię w przyszłym roku....usmażę je :)
OdpowiedzUsuńWow, myślałem, że to jakieś bułki, ale wyglądają fantastycznie. Zjadłbym chyba wszystkie za jednym razem :D
OdpowiedzUsuńBardzo, naprawdę bardzo jestem ciekawa jak smakują :)
OdpowiedzUsuńja je faszerowałam, są prze-py-szne!
OdpowiedzUsuńAle Twoje wyglądają nieziemsko.. idealnie wyszła ci ta panierka.. wow! <3 z wieeelką chęcią się na nie skuszę!
Kiedyś też spróbowałam robić i przyznam szczerze że nie zostałam ich fanką. Może to była wina gatunku pomidora ale jakoś mnie nie zachwycił. Ale Twoje wyglądają tak pysznie :)
OdpowiedzUsuńFantastyczny pomysł z tymi pomidorami :)
OdpowiedzUsuńKsiążkę czytałam kilka razy ...film też widziałam... ale niestety takich pomidorów jeszcze nie miałam okazji zrobić ....
OdpowiedzUsuńJoanno,książkę mam,film widziałam i uwielbiam zielone pomidory.
OdpowiedzUsuńOstatnio smażyłam z nich konfiturę.
Kotleciki książkowe znam,pycha!
wyglada bardzo apetycznie!
OdpowiedzUsuń