Kiedy byłam jeszcze dzieckiem, mój dziadek, reprezentant jakby nie patrzeć pokolenia które doświadczyło wojny, zwykł jadać rzodkiewki z kawałkami zielonych łodyżek. Nie tylko uważał, że są zjadliwe, ale także unikał marnowania jedzenia. Wtedy wydawało mi się to zbyt daleko idącym ekstremizmem, teraz jednak wiem, że dziadek intuicyjnie wiedział co robi. Ja poszłam o krok dalej i uznałam, że jak szaleć to szaleć i postanowiłam wykorzystać nie tylko rzodkiewki i łodyżki, ale i całe liście. Wyszła z tego bardzo charakterna i zadziorna zupa, która jest miłą odmianą od innych, dużo bardziej delikatnych w smaku, zielonych zup. Liście rzodkiewki już pokochałam, więc oczekujcie w najbliższym czasie dalszych moich z nimi poczynań, bo chodzą mi po głowie harce przeróżne ;-)
When I was younger eating radish leaves was a little bit of a culinary extremism for me, but now I understand that I could be very wrong (as with many other issues). These days a lot ot food is wasted, while in the same time in developing countries and areas where military conflicts are involved, malnourishment and starvation cause lots of harm. That is why the food that we eat and that we have access to, should be treated with respect and used up to the fullest. My grandparents that experienced the second world war knew exactly what it means to respect the food. The young generation, on the other hand, that had the great chance not to experience any sort of military conflict, seems to be far more careless when it comes to food. Lots of food is wasted, while some of it could be in fact used or reused. Radish leaves are the best example. Most of the time they are discarded as unuseful, while a lot of delicious things can be prepared from them, like the soup that I'm serving today and other delicacies that I'm gonna show you in the coming weeks.
Składniki (2 małe porcje) scroll down to English version
Inspiracja: klik
liście z jednego pęczka rzodkiewek
6 najzgrabniejszych i największych rzodkiewek z półcentymetrowymi kawałkami łodyżek
cienka i mała łodyga pora, posiekana na plastry
ok 200 ml wywaru warzywnego (najlepszy będzie ten domowy)
sól, pieprz do smaku
opcjonalnie w wersji niewegańskiej można zabielić zupę odrobiną tłustej śmietany
1. Rzodkiewki umieść w garnuszku, zalej wrzątkiem i gotuj przez 10 minut
2. Po ugotowaniu zanurz w zimnej wodzie, żeby zatrzymać proces gotowania. Rzodkiewki stracą część swojego czerwonego koloru, ale nie martw się tym.
3. Delikatnie obierz rzodkiewki z czerwonej, cienkiej skórki
4. Liście rzodkiewki baaaardzo starannie umyj i odetnij twarde i grube łodyżki
5. W garnku zagotuj bulion warzywny wraz z porem i gotuj przez około 5 minut
6. Dodaj umyte liście rzodkiewki i gotuj przez kolejne 5 minut
7. Zmiksuj na gładką zupę
8. Umieść ugotowane i obrane rzodkiewki na głębokim talerzu lub w miseczce i delikatnie zalej zupą, tak żeby czubek rzodkiewek wystawał z zupy
9. Opcjonalnie w wersji niewegańskiej można zabielić zupę odrobiną tłustej śmietany
English version
Ingredients (2 small servings)
Inspiration: click
leaves from 1 bunch of red radishes
6 the most beautiful and the biggest radishes with 0,5cm long stems
1 small and thin leek, sliced
around 200 ml of vegetable stock (preferably homemade)
salt and pepper
alternatively in nonvegan version you can add a bit of heavy cream
1. Place radishes in a small pot, pour over boiling water and simmer for 10 minutes.
2. After simmering, soak cooked radishes in cold water to stop boiling proces. Radishes will loose their red colour, but that's ok
3. Peel rashies from the thin, pink skin
4. Wash radish leaves very carefully and cut off hard stems
5. Bring vegetable stock to a boil together with leek slices and simmer for 5 minutes.
6. Add radish leaves and simmer for 5 minutes
7. Blend until smooth
8. Place cooked and peeled radishes on a serving plates, and pour over soup, so that only half of radishes are dipped in liquid.
9. Alternatively, in nonvegan version you can add a bit of heavy cream
Nigdy nie słyszałam o takiej fajnej zupie! :)
OdpowiedzUsuńZachęcam do spróbowania :-)
UsuńZupka wygląda bardzo smakowicie!!! Liście rzodkiewki wykorzystuję to pysznego pikantnego pesto. Polecam:-)
OdpowiedzUsuńO tak, pesto też jest na mojej liście szaleństw :-)
UsuńTo jest pyszne!
OdpowiedzUsuńUwielbiam pesto z liści rzodkiewek.
No to chyba nie będę oryginalna, bo mnie też pesto chodzi po głowie ;-)
Usuńjaki cudownie intensywny kolor ! :)
OdpowiedzUsuńOj tak, zieloność absolutna :-)
Usuńchyba nigdy nie widziałam tak zielonej zupy :D czekam na kolejne harce, jestem ciekawa co wykombinujesz :)
OdpowiedzUsuńPostaram się być jeszcze bardziej kreatywna :-)
UsuńNigdy nie jadłam zupy z listków rzodkiewki, brzmi naprawdę ciekawie. :) Wiedziałam,że można zrobić z nich zupkę, czy sałatkę, ale nie próbowałam nigdy.
OdpowiedzUsuńPiękny kolor ma ta zupa. :)
Warto spróbować Majanko, bo w przeciwieństwie do szpinaku czy innych zieloności rzodkiewkowe liście mają charakterek :-)
UsuńDziękuję :-)
OdpowiedzUsuńBardzo oryginalna, a prezentuje się pięknie!
OdpowiedzUsuńDziękuję Natalio :-)
UsuńOjacie... Ty to masz pomysły! :)
OdpowiedzUsuńNo trochę spapugowałam ;-)
UsuńFantastyczny pomysł, ciekaw jestem tego jej charakternego smaku ^^
OdpowiedzUsuńPo Twoich przesłodko pysznych słodkościach jak znalazł w ramach kontrastu: ostra i mocno wytrawna :-P
UsuńPo prostu zjawiskowa:-)
OdpowiedzUsuńDziękuję pięknie Marzenko :-)
UsuńWygląda cudownie:) ale jaki ma smak:)?
OdpowiedzUsuńCharrrrrrakterny, ostry, dość pikantny z nutką delikatnej goryczy gdzieś w tle.
UsuńAle zielona zupka! Fantastyczna. Sama pewnie nie wpadlabym na pomysl aby wykorzystac do takiego celu liscie rzodkiewki :) Podeslij mi miseczke na sprobowanie dobrze? ;)
OdpowiedzUsuńDla Ciebie zawsze się znajdzie odrobina moich smakołyków :-)
UsuńPiękna :) z liści jeszcze nie jadłam, ale kto wie, wszystko przede mną :)
OdpowiedzUsuńWarto spróbować choć raz :-)
UsuńBardzo nietypowa i ciekawa zupa. U Ciebie zawsze znajdę coś oryginalnego :)
OdpowiedzUsuńpolecam się w kwestii oryginalnych dzieł ;-)
UsuńCo za pomysł! Niesamowita jesteś! W życiu bym na coś takiego nie wpadła :) Ciekawy kolor, bardzo jestem ciekawa jaki ta zupa ma smak... niesamowite! :)
OdpowiedzUsuńCiekawość to pierwszy stopień do...spróbowania tej zupki :-)
UsuńIntrygujący przepis ...:)!
OdpowiedzUsuńOj tak :-)
UsuńMasz babo placek, właśnie zjadłam rzodkiewki, a liście wyrzuciłam, cóż za marnotrawstwo!
OdpowiedzUsuńNo straszne...! ;-) Może następnym razem nie wyrzucisz :-)
UsuńWygląda uroczo i na pewno ciekawy ma smak ;)
OdpowiedzUsuńOj tak, dlatego zachęcam do wypróbowania :-)
Usuń