Czy zdarza Wam się po ciężkim tygodniu pracy nie chcieć nic robić w niedzielę? Mnie często. Nawet gotować mi się nie chce. Idealna niedziela to dla mnie wylegiwanie się do późna z porcją niedoczytanej w ciągu tygodnia prasy, a potem relaks. Duuuuuużo relaksu. Tylko i wyłącznie odpoczynek i spotkania ze znajomymi, na które od poniedziałku do piątku zwykle nie mam czasu. Często jednak moje mieszkanie po tygodniowym wirze pracy bardziej przypomina lej po wybuchu bomby atomowej, niż miejsce, gdzie można zaprosić znajomych. Nie wspomnę nawet o tym, że po takim spotkaniu miałabym jeszcze więcej sprzątania, co przyprawia mnie tylko i wyłącznie o zawrót głowy. Dlatego tak bardzo spodobał mi się pomysł na zorganizowanie Niedzielnego Brunchu Rodzinnego, czyli późnego, leniwego śniadania. Od ostatniej niedzieli takie brunche są serwowane w restauracji Delight w andel's Hotel Łódź w każdy siódmy dzień tygodnia. Dla mnie to jest świetny pomysł. Mogę do południa odespać nieprzespane w ciągu tygodnia godziny, a potem udać się na plotki okraszone sezonowymi smakowitościami serwowanymi w formie bufetu. Nie można sobie lepiej wyobrazić idealnej niedzieli :-)
Jak zwykle myślę głównie o spotkaniach ze znajomymi, ale Niedzielny Brunch Rodzinny to inicjatywa, zgodnie z nazwą, zorientowana przede wszystkim na rodziny z dziećmi. Dla maluchów stworzono kącik w oddzielnym pomieszczeniu, gdzie rodzice mogą je na na krótszą lub dłuższą chwilę spuścić z oka, bo nad małymi szkrabami czuwa profesjonalna opiekunka.
Późne niedzielne śniadanie to też świetna alternatywa dla standardowych obchodów urodzin, różnego rodzaju rocznic, chrzcin czy komunii. Cena jest stała, jeść można do woli, a ilość i różnorodność serwowanych dań jest nie do ogarnięcia. Goście na pewno będą zadowoleni i najedzeni, a my będziemy mieli pewność, że każdy, nawet wegetarianin, wybierze dla siebie całą masę pyszności.
Skoro już jestem przy różnorodności dań, to muszę wspomnieć o tym, co Mirosław Jabłoński, szef kuchni, serwuje swoim niedzielnym gościom. A trzeba przyznać, że serwuje mnóstwo smakowitości wszelakich. Nie sposób wszystkiego spróbować, bo jedzenia jest naprawdę pod dostatkiem. Wszystko pięknie wyglądające i kuszące ponad miarę. Oczom i zgłodniałym żołądkom ukazują się zimne i ciepłe przekąski, ciepłe dania główne, lody i desery. Do tego kawa, herbata, soki, a także wino musujące i piwo w nieograniczonych ilościach. Wszystko, co tylko sobie można wymarzyć albo i jeszcze więcej.
Najpierw kuszą przekąski. Wędliny przyprawiane często, choć nie zawsze, słodkimi, owocowymi sosami, czego przykładem była chociażby pyszna wędzona gęsina przyprawiona żurawiną. Do tego michy zdrowych sałatek, owoce morza, smarowidła wszelakie, smalec, ogórki kiszone i konserwowe czy pizze. Wszystko. Po prostu wszystko.
Jest też coś ciepłego, a jakże. Kaczka pieczona w jabłkach z sosem wiśniowym zachwyca. Dawno, nawet bardzo dawno temu nie jadłam tak dobrze przyrządzonej kaczki - soczystej i rozpływającej się w ustach. Do tego polędwiczki, kurczak, łosoś i warzywa, w tym obowiązkowo sezonowe szparagi podsmażane na oczach gości. Pyszności.
Oczywiście są też i desery. Zdrowe owoce, pyszne lody (pistacjowe to mój faworyt), które można przyozdobić mnóstwem dodatków, musy: malinowy i czekoladowy, panna cotta, serniki: tradycyjny z brzoskwiniami i z ricotty, tiramisu i pyszny jabłecznik. Przez dłuższą czułam się jak w słodkim niebie :-)
Wszystko, co pyszne kończy się jednak w chwili, kiedy żołądek zgłasza stan ciąży spożywczej, a o taką nietrudno w warunkach, kiedy można jeść bez ograniczeń. Skończyłyśmy więc swą ucztę pysznie i obficie nakarmione, a co za tym idzie i szczęśliwe.
Muszę przyznać, ze pomysł na brunch w formie bufetu nie jest nowy. W Łodzi jednak, poza restauracją Delight, żadna inna restauracja nie ma tego w swojej ofercie. Mnie się ten pomysł bardzo podoba i będę z opcji leniwych niedzielnych śniadań korzystać częściej, zwłaszcza, że szef kuchni obiecuje zmieniać menu co tydzień i wykorzystywać sezonowe składniki. To taki powiew świeżości na łódzkim rynku restauracyjnym, więc czuję w żołądku, że konkurencja szybko podąży tym tropem.
Na koniec dodam, że Łasuch specjałami Restauracji Delight miał przyjemność delektować się wraz z Łasuchową Mamą w dniu jej
święta, dzięki zaproszeniu jakie dostałyśmy od andel's Hotel Łódź, za co serdecznie dziękujemy. Było klimatycznie i przepysznie. Na pewno jeszcze nie raz pojawimy się na niedzielnym brunchu a więc do pysznego zobaczenia :-)
-Wpis sponsorowany-
Hm... miejsce bardzo ciekawe. Szkoda, że tak daleko ode mnie. :)
OdpowiedzUsuńOrciu, nie dasz się przekonać na krótki wypad do Łodzi? :-)
UsuńBrzmi mega zachecająco..Ale mam pytanie,ile trzeba zapłacić za taka przyjemność podniebienia??
OdpowiedzUsuńTaka przyjemność kosztuje 99 zł od osoby, dzieciaki między 5. a 12. rokiem życia płacą 50% a dzieciaki do 5. roku życia stołują się za darmo:-) Za tę kwotę można jeść wszystko, bez ograniczeń, w godzinach od 13:00 do 16:30.
OdpowiedzUsuńależ to wszystko wygląda pysznie:) mniam mniam:)
OdpowiedzUsuńNie tylko tak wygląda. Wszystko było megapyszne :-)
UsuńOj żałuje ze nie pojechałam. Pyszne jedzonko zaserwowano:)Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńOj Anulo, było cudownie, szkoda, że Cię nie było :-( Pozdrawiam cieplutko :-)
UsuńPewnie, że czasem nie chce się nic robić! Wszystko wygląda na najwyższym poziomie. Niestety dla mnie to trochę za drogo, cena eleganckiej kolacji.
OdpowiedzUsuńAleż Natalio, to jest elegancki tylko że brunch :-) I zaufaj mi - wystarcza za śniadanie, obiad i kolację :-)
UsuńJedzonko super, wnętrza jeszcze piękniejsze i pewnie byłoby to coś dla mnie, gdyby nie to, że mam trochę daleko ;-)
OdpowiedzUsuńOj od czasu do czasu warto się gdzieś wybrać. Chociażby na spotkanie z Łasuchem :-)
UsuńLubię leniwe poranki i śniadania w swoim domu.
OdpowiedzUsuńZwłaszcza na tarasie,kiedy nie leje jak prze ostatnie dni...
Lubię brunche ze Znajomymi i Bliskimi,których w Warszawie serwują mnóstwo.
Mogę Ci polecić.
No tak Amber, taras fajna to rzecz pod warunkiem, że jest ciepło i niezbyt, nazwijmy to, wilgotno. Mnie do Warszawy na razie daleko, zwłaszcza teraz jak ma taką opcję w restauracji kilka kroków ode mnie, ale jak będę się wybierać, to na pewno zapytam Cię Amber o zdanie, bo Twoim wyborom ufam jak mało którym :-) Pozdrawiam cieplutko :-)
UsuńOj działo się działo,przyjemnie i smacznie:)
OdpowiedzUsuńOj tak Urszulo :-)
UsuńOj jak popatrzyłam na te stoły zastawione pysznościami to mi ślinka poleciała:D
OdpowiedzUsuńWcale się nie dziwię Zufik :-)
UsuńJa mogę zapomnieć o jakimkolwiek wylegiwaniu się :D Mam w domu dwulatka :D
OdpowiedzUsuńJedzenie i wystrój robi wrażenie!
Dzieciaki mają to do siebie, że rosną jak na drożdżach. Nawet się nie obejrzysz i będziesz mogła się wylegiwać a szkrab będzie Ci serwował śniadanie do łóżka :-) Oj tak, zarówno jedzenie jak i wystrój potrafią zrobić megawrażenie :-)
Usuń