Karnawał to czas szaleństw, więc szaleć trzeba aż do ostatniego dnia, posilając się czymś pysznym i prostym, a przy okazji i zdrowym. Ja Wam dzisiaj podrzucam pomysł na świetną i, jak u mnie ostatnio jest w standardzie, szybką przekąskę, czyli tapenadę z zielonych oliwek. Tradycyjna jest z kaparami i anchovies, ale ja porzucam oba te składniki i przygotowuję swoją własną bardzo charakterną wersję wegańską. Pyszności i tyle :-)
Tapenade is one of the best, most simple yet healthy tapas or snacks ever discovered. Although there is nonvegetarian version of this snack that calls for anchovies, I prepared vegan version without them. It's spicy, full of character and has distinct olive taste and aroma and above of all it's delicious.
Składniki scroll down for English
150 g zielonych oliwek, bez pestek (ja użyłam oliwek w zalewie z ziołami prowansalskimi dla maksimum smaku)
skórka starta z połówki cytryny
2 pomidory suszone
malutka papryczka chili, wypestkowana i drobno posiekana
świeżo mielony pieprz
ok. 2 łyżek oliwy z oliwek z pierwszego tłoczenia
1. Zmiksuj w malakserze wszystkie składniki na pastę i podawaj z pieczywem (najlepsza będzie świeża, chrupiąca bagietka, lub chrupkie pieczywo)
English version
Ingredients
150 g green olives, pitted
provencal spice mix (optional)
zest from half of the lemon
small chili, deseeded and finely chopped
2 dried tomatoes
freshly ground pepper
around 2 tablespoons of extra virgin olive oil
1. Blend all ingredients in food processor and serve, preferably with fresh baguette.
Jakoś do oliwek się przekonać nie mogę hehe ;)
OdpowiedzUsuńNo tak, nie wszyscy je lubią :-)
UsuńBardzo apetyczna! Na takiej świeżutkiej bagietce musi być pyszna
OdpowiedzUsuńAch, z bagietką jest najlepsza, to fakt :-D
UsuńTotalnie mnie urzeklo :)
OdpowiedzUsuńCieszę się :-D
UsuńCiekawią mnie takie dania.
OdpowiedzUsuńCieszę się :-D
UsuńDziękuję :-)
OdpowiedzUsuńKolejny cudowny przepis, który mogę dzięki Tobie odkryć, dziękuję :) Na pewno spróbuję przygotować :)
OdpowiedzUsuńJeżeli lubisz oliwki to bardzo polecam :-)
UsuńPyszności, to prawda! Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNie da się zaprzeczyć :-)
Usuńdługi czas zabieram się za podobną tapendę i jakoś nie mogę się zmobilizowac:/ tak kusisz tymi zdjęciami, że muszą ją zrobić:d
OdpowiedzUsuńJa też się zabierałam i zabierałam i wreszcie zrobiłam i teraz tylko żałuję, że tak późno :-)
Usuńahhh.... <3 !
OdpowiedzUsuńOchy i achy jak najbardziej dozwolone, a wręcz pożądane ;-)
Usuńuwielbiam :)
OdpowiedzUsuńWcale się nie dziwię :-)
UsuńLubię, robię, ale z czarnych.
OdpowiedzUsuńA! Zrobiłam dziś Twoje trufle sezamowo-amarantusowe i... jutro robię znowu ;) Niom!
Tapenada z czarnych oliwek jest delikatniejsza, a ja czasami potrzebuję trochę "żyletek" zjeść ;-) Cieszę się, że trufelki smakowały. Widziałam już zdjęcia - wyglądają cudownie :-D
UsuńPierwszy raz słyszę o takiej przekąsce. Człowiek cały czas się uczy. Prezentuje się pysznie : )
OdpowiedzUsuńJeżeli tylko lubisz oliwki, to naprawdę warto spróbować :-)
UsuńMniam, pyszności :D
OdpowiedzUsuńOj tak :-D
UsuńSą rzeczy, których smak jest właściwie prosty, a jednak NIEZASTĄPIONY !!!
OdpowiedzUsuńUwielbiam tapenadę :)
Masz całkowitą rację :-)
UsuńBardzo lubię:) z zielonych nie robiłam jeszcze, ale zajadam się czarną.
OdpowiedzUsuńCzarna jest delikatniejsza. Tapenada z zielonych oliwek jest bardziej charakterna i wyrazista :)
UsuńPycha! Zamieniłabym tylko zielone na czarne :)!
OdpowiedzUsuńAle to już nie będzie to samo ;-)
UsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuń