Wiele razy widziałam na sklepowych półkach wielkie, zielone gąbczaste coś, ale nigdy nie miałam odwagi tego czegoś spróbować. Ostatnio, dzięki Agacie Bielskiej miałam szansę w końcu posmakować tej zieloności podczas Restaurant Day i wpadłam po uszy. Jarmuż, bo o nim mowa, to miłość od pierwszego mlaśnięcia. Absolutne odkrycie i na dodatek hit sezonu. Jarmuż to jedno z niewielu warzyw, które utrzymuje się w dobrym zdrowiu przez całą zimę i na dodatek jest megazdrowe, bo naładowane witaminami i przeciutleniaczami wszelkiej maści. Świetnie zastępuje więc wszystkie sztuczne piguły, którymi karmi nas przemysł farmaceutyczny i na dodatek jest pyszne. Odpowiednio przyrządzony i doprawiony jarmuż jest cudownie wyrazisty. Smakiem przypomina odrobinę szpinak, ale jest bardziej charakterny, niepokorny i przede wszystkim nie flaczeje tak jak delikatne szpinakowe liście. Jest tak cudowny, że nie mogę się nim najeść, więc spodziewajcie się w najbliższej przyszłości jeszcze kilku przepisów z użyciem jarmużu właśnie. Dziś na zachętę częstuję Was jarmużowymi chipsami. Banalnie proste, szybkie w przygotowaniu, chrupiące i pyszne. Zajadam się nimi ze smakiem i to na dodatek bez jakiegokolwiek poczucia winy. Mam więc przygotowaną wielką michę zdrowych chipsów przyprawionych solą i kolorowym pieprzem, mam film do obejrzenia i wieczór należy tylko do mnie :-)
Kale is an absolute discovery of this season. As soon as I tried it for the first time I absolutely and imemdiately fell in love with this vegetable. Not only it is healthy, but also delicious and quite versatile. Perfect during winter months when there are almost no seasonal vegetables left on the market. Today I prepared completely vegan kale chips that are sooooo delicious that they pretty successfully replace my usual big bowl of popcorn during my movie night. So I have a big bowl of this delicious, spongy green stuff, I have a movie to watch and the evening belongs to me :-)
|
jarmużowe chipsy przed upieczeniem |